poniedziałek, 15 lutego 2010

Kegadoru czyli podryw na ofiarę.



Jak poderwać nieznajomego przystojniaka na ulicy...? To bardzo proste, wystarczy wzbudzić w nim litość oraz poczucie męskiego obowiązku wobec słabej i rannej kobiety. Na taki oto pomysł wpadły japonki, które już znudziły się każdą istniejącą modą obecną na ulicach. Z jednej strony jest to wyraz odrzucenia mody jako takiej - bo wszystko już było i powielanie wszystkiego tylko z drobnymi modyfikacjami jest po prostu nudne - na przykład:

   1. Classic Lolita
   2. Sweet Lolita
   3. Elegant Gothic Lolita
   4. Industrial Lolita
   5. Elegant Gothic Aristocrat


Mało!? Dokładniejszy opis znajdziecie na JEJ BLOGU Poza tym nowe odłamy różnych subkultur rosną jak grzyby po deszczu.
Jednym z nich jest właśnie KEGADORU. Co potrzeba żeby poderwać miłego uczynnego mężczyznę?

    * bandarze, temblaki, plastry, opaski (np na oko), gorset na szyję.
    * odrobina czerwonej farby w ramach krwi. (bardzo to romantyczne, prawda...?)

I to wszystko. Oprócz znudzeniem wszelakimi kreacjami lansowanymi przez modę, Kegadoru tłumaczą swoją subkulturę jako próbę zwrócenia na siebie uwagi, głównie płci przeciwnej, bandaże są ponoć świetnym pretekstem do nawiązania rozmowy ("Czy może mógłbym pani jakoś pomóc...???") co w efekcie może doprowadzić do "wyleczenia" poszkodowanej i umówienia się z przemiłym, uczynnym chłopakiem na randkę.

Cóż... Jest to po prostu przerysowana metoda podrywu stosowana przez kobiety od wieków ;)

poniedziałek, 1 lutego 2010

Japonka.

Czyli posesyjne obgryzanie mózgu część dalsza.


No. 1 - Japońska moda plażowa w epoce Meiji :)

Od jakiegoś czasu interesuję się modą, jako tako i przez przypadek natknęłam się na interesujący artykuł na Japonia.org o plażowej modzie z tamtego okresu.



Prawda, że super???


    "[...]Pomimo, że kąpiele w morzu (kaisuiyoku) nie były obce Japończykom, to jednak dopiero w pod koniec XIX w. zaczęto traktować je, jako formę rekreacji. Wcześniej, kąpiele morskie kojarzone były z ćwiczeniami wojskowymi lub rytualnym oczyszczeniem odprawianym przy okazji świąt. Na zmianę japońskich poglądów w stosunku do tej formy aktywności wpływ miało otwarcie na Zachód, które dokonało się w 1854 r.. Do Japonii zaczęły napływać nie tylko nowinki gospodarcze i techniczne, ale też obyczajowe. Zarówno w Europie jak i USA znano już lecznicze oraz zdrowotne korzyści płynące z kąpieli morskich i z roku na rok ta forma rozrywki znajdowała coraz większe grono zwolenników. Koncepcję wakacji nad morzem i pierwsze domki letniskowe wprowadzili w Japonii właśnie cudzoziemcy. W kwestii pierwszego oficjalnego kąpieliska wciąż toczą się spory. Wiadomo, że jedno z wcześniejszych morskich kąpielisk powstało w 1885 r. w miejscowości Ōiso, leżącej na popularnym szlaku Tōkaidō łączącym Tokio i Kioto. Za twórcę kąpieliska w Ōiso uważa się chirurga gen. Matsumoto Ryōjuna, propagatora idei sprawności fizycznej, który zasugerował właścicielowi zajazdu Miyashirokan wybudowanie w tym miejscu obiektów kąpieliskowych. Jak się później okazało [...]"


Całość artykułu dostępna TUTAJ.


No. 2 Małżeństwo po japońsku - co to oznacza dla kobiety?


Generalnie rzecz ujmując kobieta przed 30-tką po prostu MUSI wyjść za mąż - taki standard obyczajowy. Inaczej się nie da. Patriarchalizm w Japonii jest jest w dalszym ciągu zjawiskiem bardzo silnym. Pomimo że kobiety mogą pracować i generalnie wydawać by się mogło że mogą być samodzielne i niezależne to jednak jest wiele przeciwwskazań co do tego, chociażby fakt, że kobieta pracująca tyle samo godzin i wykonująca tę samą pracę zarabia znacznie mniej niż mężczyzna, co automatycznie stawia ją w gorszej sytuacji. Bardzo spodobał mi się angielski blog "Marriage hunting" - jest to strona pewnej kobiety, która desperacko próbowała wyjść za mąż i w tym celu zamieściła anons za pośrednictwem biura matrymonialnego. Jest tam cała jej historia związana z polowaniem na męża od początku do końca, czyli do ślubu. Najlepszy jest właśnie ostatni post, w którym porównuje ona stan panieński ze stanem mężatki i wiecie co... Odniosłam wrażenie, że małżeństwo przyniosło jej więcej obowiązków, trosk i ograniczyło jej wolność. Dziwne, ona dostrzega to bardzo wyraźnie, lecz nie przeszkadza jej to wcale.




Taki kobiecy post mi wyszedł, a jednak mam wrażenie, że wcale nie rozumiem mentalności Japonek, mimo że siedzę w tym temacie już od X lat, poznaję kulturę, sposób patrzenia i myślenia. Pewnych różnic kulturowych nie da się ani zrozumieć ani przeskoczyć, trzeba je po prostu zaakceptować i przestać się dziwić "jak one tak mogą żyć.?", bo przecież gdyby im było bardzo źle to jestem pewna, że zrobiły by coś w tym względzie.