środa, 5 listopada 2014

I'm back.

Dobrze, byłam trochę zajęta przez ostatnie miesiące - dużo się dzieje, aż dziw, że w największym harmidrze przypomniałam sobie o istnieniu tego bloga. Może dlatego, że koniec roku zbliża się nieuchronnie i przypomniałam sobie o moim postanowieniu zwiększenia liczby postów w skali roku. Liczba postów już teraz jest większa niż w roku ubiegłym, ale chodziło mi też o pewnego rodzaju systematyczność, którą udawało mi się utrzymać przez kilka miesięcy. Próbowałam się zalogować wczoraj na blog, ale nie mogłam sobie przypomnieć maila oraz hasła, co dobitnie świadczyło o mojej długiej nieobecności i ogromnym zaniedbaniu mojego japońskiego kawałka sieci.

No nic, lepiej późno niż wcale, jak to mówią :)

Odkryłam jakiś czas temu fantastyczny kanał na youtube - jest to vlog prowadzony przez Izumi, która jest w połowie Japonką, w połowie Koreanką i zabiera nas ze sobą w podróż do Korei Południowej, gdzie przez 3 miesiące mieszka w abstrakcyjnie malutkim "room boxie". Jej chłopak jest Hiszpanem, stąd w filmikach przewija się również gorąca i słoneczna Hiszpania. Izumi poznaje nas z masą swoich japońskich i koreańskich przyjaciół, pilnie uczy się języków obcych (angielski, koreański, chiński oraz hiszpański). Obecnie wróciła do Japonii, do swojego rodzinnego miasta Tosu i teraz stamtąd nagrywa swoje filmiki - opowiada o swojej nowej pracy na lotnisku, o stygmacie dotyczącego tatuaży (Izumi ma 6 malutkich tatuaży w różnych miejscach na ciele). Bardzo polecam jej kanał, bo Izumi bardzo dobrze mówi po angielsku, co może być motywujące dla kogoś kto się tego języka uczy - Izumi nauczyła się go samodzielnie, poza 6 latami angielskiego w szkole nigdy nie chodziła na dodatkowe lekcje angielskiego, ani też nie mieszkała w kraju anglojęzycznym. Poza tym Izumi jest przesympatyczną 35-letnią kobietą (chociaż wygląda znacznie młodziej - jak to Azjatki...) i naprawdę bije od niej szczerość - nie da się jej nie lubić!

Nie mam siły wrzucać filmików - zalinkowałam go w treści posta.

Do następnego razu.

środa, 21 maja 2014

Slow Jogging + uśmiech = piękna sylwetka.



Twórcą filozofii slow jogging jest pan profesor Hiroaki Tanaka, 
który dzięki tej metodzie w ciągu 3 miesięcy zrzucił 10 kilogramów.

Jest to propozycja dla osób, które nie lubią się katować
tradycyjnym treningiem. Podczas slow joggingu
nie będziecie łapać oddechu, a pot nie będzie Wam zalewał oczu.

Pierwszą żelazną zasadą slow joggingu jest, aby trening sprawiał przyjemność
i ma być nieobciążający dla organizmu.

Brzmi zachęcająco, prawda?

Druga zasada brzmi jeszcze lepiej: slow jogging, jak sama nazwa wskazuje,
zakłada wolne tempo biegu. Można biec wolniej niż spacerowicze w parku.

Od technicznej strony: cały trening to 30 jednostek. 1 jednostka = 1 minuta.
Od naszych osobistych preferencji i kondycji zależy jak rozłożymy sobie nasz trening.
Możemy go podzielić na 10 minutowe biegi.  Pamiętajmy o zasadzie pierwszej.

Zaletą takiego treningu jest precyzyjne stąpanie - robiąc mniejsze kroczki łatwiej lądujemy na śródstopiu,
a nie na pięcie jak w tradycyjnym bieganiu, co bardzo obciąża stawy.
Ponadto truchtając sobie nieśpieszny, mamy wyprostowaną sylwetkę.
Nie mamy też problemu z oddychaniem - przy tak wolniutkim biegu nie ma mowy o zadyszce czy kolce.

Twórca slow jogging zaleca by biegać codziennie 30-60 minut.

środa, 16 kwietnia 2014

Makijaż geish i maiko.


Bardzo skomplikowana sprawa, prawda...? Mozolny proces, a ile one tego mają na twarzach, dekolcie i plecach...
Daję jeszcze link do jednego filmu, który ma angielskie napisy, ale niestety autor nie zezwolił na umieszczanie go na stronach internetowych: http://youtu.be/fOymi3Cr9eY

niedziela, 13 kwietnia 2014

Dir en Grey - dvd.



Trasa koncertowa "Tabula Rasa" - backstage.
Jak zwykle brak angielskiego tłumaczenia. 
Niestety nie znam japońskiego :(
Ale popatrzeć przyjemnie :)
Najbardziej tę nerwówkę przed koncem.
Chłopaki zachowują zimną krew, ale widać, że jest gorąco :)

sobota, 15 marca 2014

A na jutubie...



Miyavi podbił mnie swoim nowym singlem "Guard you" - jest piosenką nieco melancholijną, miłosną, melodyjną, a Myv w teledysku wygląda nieziemsko.



Poniżej słowa:

"Guard you"


Leave you lying in your bed
Black rain is in my head

As the sun fills the blue sky

There is danger on the horizon

We can't stay to see this war

So I'll move you to the shores

Where You'll be so far from home


Sa-ku-ra

Is falling down



This is the way to guard you

To be far away from you

I'll do anything to take away the pain that harms you

And count every second til the skies are blue


Now we have to face our fears

It might turn our smiles to tears

But we're right on the front line

So for now we can't reunite
I keep dreaming of the past
But it just never lasts
How I wish time could go back



Kon nanimo sekai wa hareteruno ni

Ima mo kokoro wa nureta mama

Afureru namida wa sono made ii

Me o tojireba anogoro ni modorerukara




Na Youtube znalazłam jeszcze bardzo interesujący kanał prowadzony przez Amerykankę i jej męża Japończyka - oboje są wspaniałą, zabawną parą i poświęcili mnóstwo czasu na nakręcenie wielu filmików o japońskiej kulturze. Poniżej na zachętę proponuję kilka z nich:


niedziela, 2 marca 2014

Igrzyska olimpijskie 2014 w Soczi - przekrój.

Igrzyska już za nami, więc czas podsumować jak na tej imprezie wypadła Polska i Japonia. O sukcesach naszych polskich sportowców mogłabym pisać długo i namiętnie, ale dla mnie największą wygraną było złoto Justyny Kowalczyk - nic jej nie przebije. Dodatkowo odkryłam, jak fascynującą dyscypliną są wyścigi snowboardowe (ukłon dla Czeszki - Eva Samkova z kamerką na kasku i domalowanymi wąsami pobiła wszystkie zawodniczki). A jak poszło Japończykom? Uważam, że też nieźle! Jeden złoty medal w łyżwiarstwie figurowym, cztery srebrne w dyscyplinach: dwa za snowboard, dwa za skoki, a i trzy brązowe medale za snowboard, skoki narciarskie oraz narciarstwo dowolne. Mnie oczywiście najbardziej interesowało łyżwiarstwo figurowe. Reprezentant Japonii, złoty medalista, Yuzuru Hanyu zatańczył na lodzie tak:




Przewrócił się dwukrotnie - nie jestem biegła w przyznawaniu łyżwiarzom punktów za poszczególne elementy ich występów, ale pewnie nie jestem jedyną osobą, którą dziwi, że pierwsze miejsce zdobywa ktoś, kto nie nie potrafi bez upadku przebrnąć przez program krótki. Na poniższym filmiku widać, że sam Yuzuru jest zdziwiony swoim zwycięstwem.



Jakieś dziwne to zwycięstwo... Tak czy siak, gratulujemy Japonii złota - to ich jedyne złoto na tych igrzyskach.

piątek, 21 lutego 2014

Wydarzenia.

Ogłoszenia parafialne Ambasady Japonii - dział "Kalendarz Wydarzeń" sprawdzam regularnie :)

1. Warsztaty kaligrafii.

"Ambasada Japonii zaprasza na 

Warsztaty kaligrafii 

Sztuka pięknego ręcznego pisania, choć wielu z nas na co dzień z niej 
nie korzysta, warta jest pielęgnowania. Ćwiczenie kaligrafii pomaga 
poprawić koncentrację i zbudować wewnętrzną dyscyplinę, a 
jednocześnie jest kreatywną formą spędzania czasu dla wszystkich 
niezależnie od wieku. 

Warsztaty są przeznaczone dla każdego, znajomość języka 
japońskiego nie jest potrzebna. 


termin: 27 lutego 2014 (czwartek), godz. 17.30-19.30 
miejsce: Wydział Informacji i Kultury Ambasady Japonii 
Al. Ujazdowskie 51, Warszawa 
liczba miejsc: 30 
zgłoszenia: info-cul@wr.mofa.go.jp 
Wstęp bezpłatny. Liczba miejsc ograniczona. "

2. Wystawa fotograficzna pt. "Kolory Tokio"



3. Ferie z kinem japońskim.

"Ambasada Japonii zaprasza na
Ferie z kinem japońskim 

24-28 lutego 2014 
Codziennie o godz. 12.00 

Wydział Informacji i Kultury Ambasady Japonii 
Al. Ujazdowskie 51, Warszawa 

Plan projekcji: 

24. 02 „Szopy w natarciu” reż. Isao Takahata (Studio Ghibli, 1994) 
Głównymi bohaterami filmu są sprytne tanuki (jenoty), które potrafią zmieniać swoją postać. Wiodą spokojne życie, dopóki w ich bezpośrednim sąsiedztwie nie rozpoczyna się budowa osiedla mieszkaniowego. Tanuki wykorzystując swoje szczególne właściwości zaczynają akcję sabotażową… 

25.02 „Hinokio” reż. Takahiko Akiyama (Shochiku, 2005) 
Porywająca opowieść o dojrzewającym chłopcu, który po śmierci matki zamyka się w sobie i unika wszelkich kontaktów z innymi ludźmi. Jednak dzięki robotowi skonstruowanemu przez swojego ojca powoli się przełamuje i otwiera na świat. Wzruszające kino dla całej rodziny! 

26.02 „Ponyo” reż. Hayao Miyazaki (Studio Ghibli, 2008) 
Ponyo to imię niepokornej rybki, która ucieka ze swojego podwodnego królestwa i trafia pod opiekę chłopca Sosukego. Chce nawet zostać człowiekiem! Tylko czy ojciec rybki pozwoli, by pozostała ona wśród ludzi? 

27.02 „Tajemniczy świat Arietty” reż. Hiromasa Yonebayashi (Studio Ghibli, 2010) 
Film opowiada o perypetiach rodziny maleńkich ludzi, którzy utrzymują się z „pożyczania” drobnych, ale niezbędnych do przeżycia rzeczy – cukru, ciasteczek, skrawków materiałów – tak by nie zostać przyłapanymi przez gospodarzy domu. Tymczasem nastoletnia Arietty zostaje zauważona przez chorego na serce chłopca Sho, a nawet zaprzyjaźnia się z nim. 

28.02 „Makowe wzgórze” reż. Goro Miyazaki (Studio Ghibli, 2011) 
Opowieść o uczuciu rodzącym się pomiędzy dwójką wrażliwych nastolatków, których łączą wspólne zainteresowania i zaangażowanie w obronę przeznaczonego do rozbiórki przepełnionego wspomnieniami zabytkowego budynku. Historia rozgrywa się w scenerii Jokohamy lat 60. 

Wszystkie filmy w polskiej wersji językowej. Przed filmami Studia Ghibli krótkie wprowadzenie."

wtorek, 18 lutego 2014

Dejaponizacja Japonii.



Znalazłam dziś bardzo interesujący artykuł autorstwa Moniki Szyszki pt.: "Nowi Japończycy". To jest coś co fascynuje mnie od zawsze, czyli jak wygląda obecnie japońskie społeczeństwo. Czy nadal jest tak jednolite etnicznie jak kiedyś? Czy przeciętny Japończyk pochyla się nad tradycją, ćwiczy kaligrafię, i hoduje bonzai? Zachęcam do lektury :) Załączam fragment artykułu, reszta po kliknięciu w link poniżej tekstu.


"Nowi Japończycy

Japończycy uwielbiają rozpowszechniać i pielęgnować w świecie mity o sobie, które ukazują ich w doskonałym i nie rzucającym cienia wątpliwości, co do ich narodowego charakteru, świetle. Dlatego też w stereotypie Japończyka dominują cechy pozytywne: pracowitość, punktualność, uprzejmość, czystość i biegła znajomość języka angielskiego. W ten sposób typowy Japończyk jawi się jako obywatel ciężko pracujący, który musi utrzymać rodzinę, podtrzymać honor firmy oraz przynieść chlubę krajowi i cesarzowi. Jednak ostatnio na tym idealnie utrzymywanym stereotypie pojawiają się rysy zastrzeżeń. I nie wynika to z pogłębienia wiedzy o tym, jak wciąż się stereotypowo określa – egzotycznym – narodzie, bo przecież filmy takie jak „Ostatni samuraj” czy „Wyznania gejszy” wcale się do tego nie przyczyniają. Okazuje się, że to
sami Japończycy zaczynają mieć wątpliwości, co do charakteru swojego kraju, a co więcej, i do swojej narodowości.

Nie powinno to jednak zbytnio dziwić, jeśli Japończycy chcieli by pamiętać lekcje bardzo wczesnej historii. Choć dawniej było to nie do pomyślenia w kontekście boskiej genealogii cesarza, obecnie, bez większych emocji, uczy się o mieszanym pochodzeniu Japończyków. Ponieważ zarówno etnografowie, genetycy, jak i językoznawcy są zgodni w swoich wnioskach, oficjalnie nie neguje się wyników ich badań i w podręcznikach do historii można przeczytać o migracjach z kontynentu azjatyckiego w plejstocenie i neolicie. Co do „narodowości” tych ludów nie ma żadnych informacji, ale dowiedziono, że kolejna fala, datowana na ok. 20 tysięcy lat p.n.e. składała się z ludu protoeuropejskigo (obecnie jej przedstawicielami są Ajnowie). Później na tę grupę etniczną nałożyły się ludy protonegroidalne z okolic Polinezji, które z kolei zostały zepchnięte lub wchłonięte przez przedstawicieli rasy mongoloidalnej z Azji Wschodniej. Z tej mieszanki genetycznej powstali pierwsi mieszkańcy wysp – Jōmończycy, którzy jednak około III w. p.n.e. ulegli przedstawicielom wyższej kultury Yayoi, napływającej z kontynenty wraz z kolejną migracją ludów mongoloidalnych. Mogłoby się wydawać, że aby uświadomić niejednorodność japońskich przodków, wystarczy zanalizować dziedzictwo genetyczne do tego miejsca w ich historii, ale można dowieść, że asymilowanie genów z zewnątrz trwało nadal w III i II w. p.n.e., gdy brzegi kraju okazywały się gościnne dla uchodźców, szukających schronienia przed zawieruchą wojenną w państwach chińskich i koreańskich.[...]"

Cały artykuł dostępny tutaj.

czwartek, 30 stycznia 2014

Piękno języka japońskiego.


W każdym języku są takie słowa, których się nie da dosłownie przetłumaczyć. Japończycy mają termin, jedno słowo "KOMOREBI", oznaczające słońce, które widzimy między liśćmi drzew.
Przepiękne, prawda? 

środa, 29 stycznia 2014

Nowy singiel DeG.



22 stycznia chłopaki z Dir en Grey wydali nowy singiel "Sustain The UNtruth" - podoba się wam nowy klip? Ja jestem zachywcona - zarówno wokalem Kyo, jak i aranżacją muzyczną. Nie da się nie zauważyć, że Kyo nie stosuje growlingu, co mnie osobiście bardzo pasuje, krążą plotki, że Kyo oszczędza swój głos. Wszystko jedno jaki jest powód nieco łagodniejszego stylu wokalnego, czy zdrowotny, czy artystyczny - mnie się bardzo podoba. Poniżej tekst i tłumaczenie:



歪な君
The Inside Mind
歪な真っ赤な美
まだ塗り潰せる


そう・・・まだ

行き着いた 優しい声に 導かれ彷徨って
パレードに朽ち木と燃える

右と左がまだ残っているから
風貌問わず 愛してやれ

右手に愛情?
左手は何?

アタシキレイ

image

夕日が待つゆらゆら揺れる閉じ込められた心
俺はまだ 明日に

乱れし時淡く
淫らなお前の嘘

-----

Romaji Lyrics


Ibitsuna kimi 
The Inside Mind 
Ibitsuna makkana bi 
Mada nuritsubuseru 

Sou mada 

Ikitsuita yasashī koe ni michibika re samayotte 
Parēdo ni kuchiki to moeru 

Migi to hidari ga mada nokotte irukara 
Fūbou towazu itoshite yare 

Migite ni aijou? 
Hidarite wa nani? 

Atashi kirei 

image

Yūhi ga matsu yurayura yureru tojikomerareta kokoro 
Ore wa mada ashita ni 

Midareshi toki awaku 
Midara na omae no uso

(ROMAJI CREDIT TO LUXAKY)

-----

English Lyrics


Your deformed self
The Inside Mind
The deformed red beauty
It can still be filled

Yes, it can still

The gentle voice that I arrived at, lead the way as I wandered
Burning with the decaing trees in the parade

The right and the left still remain
Love it without caring about how it looks

Is it love in the right hand?
What’s in the left hand?

I AM PRETTY

Image
The sunset waits
My locked-up heart sways back and forth
Tomorrow, I am still

In the time of agitation is faint hope
Your dirty lies

środa, 15 stycznia 2014

Kyo. Miyavi.



Dwie rzeczy mnie ucieszyły ostatnio.

Pierwszą rzeczą jest jest kolejny koncert Miyavi'ego w Polsce, w Krakowie w Klub Studio. Odbędzie się on 23 marca w ramach trasy koncertowej "Slap The World Tour 2014".


Wcale mu się nie dziwię, że lubi u nas grać - gdzie znajdzie taką cudowną publiczność!? Miyavi ma teraz bardzo żywiołowy materiał, który, daję głowę, będzie brzmiał świetnie na koncertach.




Te utwory brzmią rewelacyjnie i mogę ich słuchać na okrągło :)




Drugą sprawą, która wprawia mnie w zachwyt jest solowa działalność Kyo z Dir en Grey.


"Wokalista DIR EN GREY, Kyo, powołał do życia nowy projekt o nazwie sukekiyo.
To zespół, w którego skład, poza Kyo, weszli także muzycy znani wcześniej w takich zespołach jakRENTRER EN SOI (gitarzysta Takumi i perkusistaMika), 9GOATS BLACK OUT (gitarzysta UTA) czykannivalism (basista YUCHI).

Zespół wystąpił już 29 grudnia jako support podczas koncertu znanego gitarzysty i skrzypka, SUGIZO, podczas jego trasy THRIVE TO REALIZE. Wziął też udział w noworocznej imprezie rockin'on presents COUNTDOWN JAPAN 13/14sukekiyo ma już także na koncie teledysk, który od 1 stycznia dostępny jest na iTunes. Piosenka do klipu nosi tytuł aftermath.

Kyo niedawno rozpoczął inny projekt, w ramach którego m.in. wydał książkę z własną poezją oraz otworzył wystawę własnych prac. Nie przestaje też działać w DIR EN GREYu. Zespół wydaje bowiem 22 stycznia nowy singiel, SUSTAIN THE UNTRUTH."
Źródło: JaME

Brzmi interesująco, prawda? Powodzenia Kyo!

poniedziałek, 13 stycznia 2014

40 lat fenomenu białej kocicy.



Nie raz i nie dwa zastanawiałam się nad fenomenem Hello Kitty - najpopularniejszej kotki z Japonii. To nie tylko kreskówka, komiks, ale również marka i prestiż - jest genialnym odzwierciedleniem japońskich kobiet, które są są słodkie i mają słabość do drogich i luksusowych towarów. Targetem marki Hello Kitty już dawno przestały być małe dziewczynki - adresatem gadgetów, torebek, zegarków, biżuterii, ubrań, wibratorów, lizaków i nie wiadomo czego jeszcze, od lat są dorosłe kobiety. Podobno powstało nawet auto z wizerunkiem tej słodkiej, białej kotki. I samolot również. Fenomen Hello Kitty, bardzo popularnej w Japonii i Korei, przeniósł się na zachód, kiedy amerykańskie aktorki zaczęły się pokazywać na czerwonych dywanach z gadżetami z wizerunkiem Hello Kitty. Jej wizerunek znajduje się na ponad 20 000 produktów i jest chyba najbogatszym kotem świata, bo rocznie zarabia 5 miliardów dolarów. Postać Hello Kitty została wymyślona przez Yuko Shimizu, w przedsiębiorstwie Sanrio w 1974 roku. Można więc powiedzieć, że w tym roku Hello Kitty obchodzi 40-ste urodziny! 

Do tego postu zainspirowała mnie piosenka Avril Lavigne "Hello Kitty".



A wiecie, jak Hello Kitty prezentuje się w rzeczywistości? Jej rasa to kot japoński bobtail, który wygląda naprawdę przyjemnie. Uwielbiam kotki z futerkiem w ciapki!



No nie da się zaprzeczyć, że kotek śliczny.
A ja trzaskam posty jak głupia.
No zobaczymy, może uda mi się w tym roku...

środa, 8 stycznia 2014

Yakuza - fascynujący paradoks.



Słyszeliście już o tej historii?

"Ikumi Yoshimatsu, ubiegłoroczna Miss International, stała się symbolem oporu przeciwko potężnej japońskiej mafii.

Problemy 26-latki zaczęły się zeszłej wiosny, zanim jeszcze wygrała konkurs piękności. Pracowała wówczas jako aktorka i modelka. Jedna z największych w Japonii agencji zajmujących się młodymi talentami Burning Productions zaproponowała jej współpracę. Yoshimatsu odmówiła jednak odpowiadając, że nie chce pracować w miejscu, o którym powszechnie wiadomo, że ma powiązania z mafią.
Na reakcję nie musiała czekać długo. Agent pracujący dla agencji Genichi Taniguchi zaczął zastraszać kobietę, groził także jej najbliższym. Jednocześnie kilka innych agencji odmówiło współpracy z Yoshimatsu.
Kobieta zamiast się przestraszyć doprowadziła do oskarżenia agenta i Burning Productions. Genichi Taniguchi tłumaczył się, że nie chciał nikogo do niczego zmuszać, a próbował jedynie odebrać rzekomo pożyczone pieniądze od osoby reprezentującej piękną Japonkę. Nikt mu jednak chyba nie dał wiary, a odkąd Ikumi Yoshimatsu opisała swoją historią na blogu, na jej stronie wpisało się ponad milion osób wyrażając poparcie dla jej postawy.
Kraju rozpoczęła się też debata o tym, jak wielkie wpływy ma w Japonii yakuza uważana za największą mafię świata.
„Praktycznie stała się półlegalnym podmiotem posiadającym własne biura i wizytówki oraz magazyny dla fanów" - pisał już rok temu dziennikarz śledczy Jake Adelstein w magazynie "Foreign Policy". Dziś yakuza liczy około 60 tys. członków w 22 gangach.
Choć początkowo organizacja specjalizowała się na ściąganiu ściąganiu haraczy, prostytucji czy morderstwach, przeprowadzona dwa lata temu akcja walki z mafią sprawiała, że yakuza zaangażowała się w takie branże, jak finanse czy przemysł rozrywkowy. Mimo to brutalne metody jej działania nie zmieniły się.
Po tym, jak Yoshimatsu opowiedziałą swoją historię, władze odpowiedziały nie tylko śledztwem w jej sprawie, ale także w sprawie powiązań yakuzy z wieloma instytucjami, w tym między prominentnymi postaciami mafii i bankami."

Źródło: RP.pl

Niczym z serialu kryminalnego, prawda? Yakuza wydaje się być dużym problemem w Japonii, z punktu widzenia prawa, przynależność do gangu/mafii nie jest przestępstwem, a półlegalna działalność yakuzy pozwala na wyślizgiwanie się wymiarowi sprawiedliwości. Działalność yakuzy polega na zapewnieniu "ochrony" mniejszym i większym przedsiębiorcom, którzy muszą im za to płacić, pod groźbą nieprzyjemnych konsekwencji. Kilka miesięcy temu pewna kobieta pozwała yakuzę do sądu, domagając się zwrotu pieniędzy, które zapłaciła yakuzie za ochronę przez 12 lat. To pierwsza tego typu sprawa - mam na myśli bezprecedensowość legalnej próby odzyskania pieniędzy od mafii, która w pewnym sensie jest legalna w kraju kwitnącej wiśni. Przeczytajcie o tym na stronie Tokyo Times

Świat jest pełny paradoksów... Nie trzeba jechać do Japonii - u nas tego jest cała masa, prawda?

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Nauka japońskiego.



Osobiście uważam, że do nauki języków obcych najważniejsza jest chęć i zapał - nawet najtrudniejszego języka można się nauczyć samemu. Istnieje szeroka oferta książek, kursów i płyt CD do samodzielnej nauki nawet najdziwniejszego języka. Również w Internecie jest wiele stron, forów, blogów i kanałów wideo poświęconych językom obcym - w tym kompletnym lekcjom, dzięki którym można opanować obce języki do pewnego stopnia zaawansowania. Minusem samodzielnej nauki jest częsty problem z motywacją oraz systematycznością. Moja koleżanka, absolwentka anglistyki, dała mi kiedyś radę: "Jeśli chcesz się nauczyć języka, ucz się go codziennie przez jedną godzinę.". Kluczową sprawą jest tutaj regularność, czyli słówko "codziennie".   Posłuchałam się jej rady i powiem uczciwie, że po miesiącu codziennej pracy nad językiem angielskim, widziałam u siebie kolosalną poprawę. Po dwóch miesiącach sięgnęłam po anglojęzyczne lektury i do tej pory angielskie książki stanowią sporą część mojego księgozbioru. Kontakt z językiem jest chyba najważniejszy - czytanie książek, oglądanie obcojęzycznych kanałów telewizyjnych, a także pisanie (ja pisałam bloga po angielsku dla wprawy) i rozwiązywanie ćwiczeń gramatycznych (najmniej przyjemna część). Nawet na przełamanie lęku przed mówieniem w obcym języku znajdą się sposoby w Internecie - wideo czaty z ludźmi z całego świata to świetny sposób na szlifowanie języka, ale też na znalezienie nowych przyjaciół. Najważniejsze, aby wiedza była podana w interesujący, niebanalny sposób, prawda? Wtedy jest łatwiej przyswajalna. Język japoński nie wydaje się być zbyt łatwy do opanowania, ale dla chcącego nic trudnego, prawda? Znalazłam bardzo przyjemny blog "Piękno japońskiego", którego autor, pan Krzysztof Olszewski, z pasją i zaangażowaniem wprowadza swoich czytelników w magiczny świat kanji, gramatyki, idiomów, przysłów, proponuje różne patenty przydatne w trakcie nauki, a nawet prowadzi lekcje online. Jestem przekonana, że się Wam spodoba - pan Krzysztof jest przesympatycznym pasjonatem języka i kultury japońskiej i wkłada dużo serca w to co robi.

Jeśli lubicie oglądać filmiki edukacyjne, Youtube na pewno Was nie zawiedzie w tej kwestii:



Ten kanał oferuje nie tylko naukę języka, ale też przepisy kulinarne, filmy poświęcone sztuce i wydarzeniom kulturalnym - ja oglądam je z zachwytem! Jeśli na swojej liście noworocznych postanowień widnieje punkt "nauczyć się języka japońskiego", to Internet jest dobrym punktem wyjścia - powodzenia!

Odbiegnę trochę od głównego tematu - wstyd mi trochę, że nie pisałam przez tyle miesięcy, ale po prostu nie miałam ochoty, weny twórczej, pomysłów na posty... Ten blog ma być przyjemnością, a nie przykrym obowiązkiem, dlatego nie traktuję go jak czegoś co koniecznie muszę uzupełniać regularnie, chociaż przyznaję, staram się, jak widać z różnym skutkiem. Jak co roku (to się chyba stanie moją blogową tradycją), składam sobie obietnicę, że w tym roku będzie więcej postów niż w ubiegłym. W ubiegłym roku było tylko 8 postów, więc oby w 2014 było ich więcej! Wyznaczanie celów jest początkiem drogi do sukcesu. Życzę sobie samej, jak i wszystkim dookoła, aby osiągnęli w tym roku jak najwięcej wyznaczonych sobie celów!