wtorek, 14 września 2010

Galileo.



Bynajmniej nie chodzi mi o popularno-naukowy program telewizyjny.
Mam na myśli interesujący i wciągający serial detektywistyczny o tym właśnie tytule: "Galileo".

Jest to zabawna produkcja, która ze względu na paranormalne przypadki, które próbują rozwiązać główni bohaterowie przypomina mi bezsprzecznie "Zettai Kareshi".

Prym wiodą dwie postacie:

Kaoru Utsumi - jest początkującą panią detektyw, w gorącej wodzie kąpana, ale z silnym poczuciem sprawiedliwości, która zostaje przydzielona do sekcji detektywistycznej. Jako, że już pierwsza przydzielona jej sprawa sprawia jej nie lada kłopot postanawia poradzić się pewnego naukowca.
Manabu Yukawa
jest typowym naukowcem w białym kitlu zarzuconym na dobrze skrojony garnitur. Nie interesuje go KTO zabił, tylko wszelkie paranormalne zagadki, którymi zarzuca go Utsumi. Szuka czysto fizycznych, logicznych wyjaśnień i najczęściej okazuje się, że cholera, miał rację.

A więc nici z ufoludków, jak np. "W Archiwum X".

Tak czy owak, gorąco polecam :)

czwartek, 2 września 2010

Szczypta poezji.



Jestem w takim nieco nostalgicznym nastroju ostatnio i prawdopodobnie to skłoniło mnie do czytania poezji.

Japońskiej ma się rozumieć.

Pozwolę sobie zaprezentować kilka ulubionych, które wybitnie przykuły moją uwagę:

Taira no Kanemori
(jest to autor, nie tytuł jak początkowo myślałam - wiersz tytułu nie posiada)

Chociaż mogłam to ukryć,
Widać to wciąż na mej twarzy,
Moja naiwna, sekretna miłość.
A on pyta mnie:
"Czy coś cię trapi?"

Tłumaczenie z języka angielskiego moje. Jeśli komuś się wiersz i/lub tłumaczenie podoba to bardzo proszę, tylko uwzględnijcie tę biedną tłumaczkę. Nie po to kuję angielski, żeby mi tłumaczenia nikczemnicy rozkradali.

Oryginał, zapis łaciński oraz angielskie tłumaczenie wiersza (oras 99 innych wierszy powyższego autora!) znajdziecie TUTAJ.

A teraz kilka haiku. Zaczerpnięte z bloga Nikki.

Mgła o poranku
Nawet uczucia chłodne
Nadchodzi jesień

****

Ludzie są pełni nadziei
I lęku
Że nadzieja to za mało

Przepraszam, że takie smętne, ale jak już mówiłam -  w dosyć ponurym nastroju jestem.

środa, 1 września 2010

Tango po Japońsku....



Czyli Chizuko Kuwamoto oraz jej partner Diego Ortega w wykonaniu mistrzowskiego tango de salon. Kto nie widział, nie słyszał i nic na ten temat nie wie zapraszam do jutiubka, który zdejmie klapki z Waszych zacnych oczek, a ja pozwolę posiłkować swój entuzajzm fragmentem artykułu zaczerpniętym ze strony TVP.info.

"Fascynujące tango w wykonaniu mistrzów


On jest z Argentyny i ma 21 lat, ona pochodzi z Japonii i jest dwa razy starsza od partnera. Zatańczyli tak efektownie, że zostali Mistrzami Świata w Tangu de salon, pokonując kilkuset konkurentów. Jurorzy byli zgodni: ta para pokazała całą kwintesencję stylu.


Chizuko Kuwamoto jeszcze po po ogłoszeniu werdyktu – jaka sama mówiła – z wrażenia odczuwała silny ból żołądka. Diego Ortega nie mógł uwierzyć w wygraną. Zwycięzcy dostali 5 tys. dolarów, dwa bilety na wycieczkę do Madrytu i kontrakt na dwumiesięczne występy w Japonii.


W mistrzostwach świata wystartowało 400 par. Rywalizowali przez tydzień, aby awansować do wielkiego finału. A tam tańczyli najlepsi z najlepszych. Polaków na Mistrzostwach w Argentynie niestety zabrakło. Być może dlatego, że tango w naszym kraju jest jeszcze za młode i tańczy je niewiele osób.


Zdaniem instruktorów tańca, ten styl tańca będzie zyskiwał coraz więcej miłośników. – Do tanga trzeba dojrzeć i oglądając ludzi starszych tańczących widać, że na co innego zwracają uwagę, mniej starają się pokazać samemu, a bardziej skupiają się na drugiej osobie – tłumaczy instruktor Andrzej Bernaś w rozmowie z TVP. [...]"