poniedziałek, 8 grudnia 2008

Japoński kicz.

Taki mało przyjemny temat, ale niestety moje skłonności do masochizmu są nie do pokonania przez moją wątłą duszę.

Do napisania o modzie japońskiej skłoniła mnie moja znajoma, która nie dalej jak kilka dni temu wydała okrągłe 1000 zł, na kilka ciuszków w sklepie internetowym pod szyldem gothic lolita. Żebym ja tak miała 1000 polskiej waluty to byłabym w 7 niebie...

Tak czy owak. Zaczynamy
W przepięknym roku 2000 wykreował się na ulicach tokijskich styl zwany "ganguro". Jest on adresowany do kobiet/dziewczyn odważnych (lub pozbawionych gustu, jak kto woli...).
Więcej o cechach charakteryzujących ten, nie oszukujmy się, oryginalny i kiczowaty zarazem styl, historii powstawania, itp, po angielsku serwuje nam niezastąpiona Ciocia Wikipedia. Proszę: klik.





A teraz normalna moda, dla ludzików szarych, przeciętnych, zwyczajnie zwyczajnych, ale przynajmniej z klasą.
Fashion in Japan, fajna stronka, tylko oczywiście ten mój powolny, długoletni kombajn ledwo daje radę ją otworzyć. Może posłuży ta stronka osobom lepiej usprzęconym (jakkolwiek by to nie zabrzmiało...).
Ta stronka wygląda na profesjonalną witrynę poświęconą modzie, jeszcze nie zdążyłam się w nią zagłębić, ale pierwsze wrażenie robi niezgorsze.
A to taka bardziej 'kawaii' stronka dla uroczych panienek z krzywymi nożynami...
A tutaj foty z Japan Fashion Week, z portalu kobieta.pl
No, a na koniec jeszcze jedna BARDZO profesjonalna, przjerzysta i czytelna strona o japońskiej modzie, naprawdę rarytasek...
No, ale zaczęliśmy kiczem, to i kiczem skończymy. Jak to usłyszałam to przypomniała mi się zeszłoroczna Eurowizja...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz